Translate

wtorek, 27 sierpnia 2013

King Diamond "The Graveyard"

Album trwa nieco ponad godzinkę ale da się wytrzymać. Kolejność utworów sprawia, że odsłuchanie płyty jest przyjemnością a nie katorgą. Całość dzieła skonstruowana jest wedle zasady wyznawanej przez Alfreda Hitchcocka, tzn. trzeba zacząć od trzęsienia ziemi (w tym przypadku mamy do czynienia z nocną burzą na cmentarzu), a później napięcie ma stopniowo rosnąć. Autor jest narratorem tej historii, którą opowiada śpiewając swym przeraźliwie piskliwym głosem. Moim faworytem jest utwór "Daddy" aczkolwiek reszta też miażdży. Jeśli szukasz dobrego oldschool'owego brzmienia, płyta The Graveyard jest własnie dla Ciebie.





Moja ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz